TRYB JASNY/CIEMNY

Baby blues, kiedy będzie lepiej i przypływ miłości. Czyli rodzicielstwo nieidealne jest idealnym właśnie

Niektóre mamy czują to od razu, inne muszą trochę poczekać i ochłonąć, by dojrzeć promieniującą miłość do małego człowieka. Ja chyba tylko dzięki tej miłości przetrwałam. W szpitalu modliłam się, żeby wyjść do domu by mieć pomoc rodziny i móc, choć na trochę przymknąć oko. Uśmiech, na początku to u malucha ruch powtarzany, dzieci naśladują to, co zobaczą, aż w końcu uśmiech świadomy, który pojawia się w 2 miesiącu życia. Uśmiech to moneta przetargowa dzieci. Zmęczenie i wynikająca z niej złość odchodzą i pozostaje radość. Jednak czasem pojawia się...

... kryzys

Na pierwszy kryzys mój mąż nie czekał długo. Już pierwsza noc po przyjściu ze szpitala dała mu w kość. Nie spodziewał się tego ile dzieci potrafią płakać i to z jaką częstotliwością. A mama może karmić jedno na raz, choć w czasie wzmożonego podwójnego płaczu szybko nauczyłam się karmić dwie naraz. A kiedy przyszedł czas na mój kryzys? Niedługo potem. Oboje przechodziliśmy kryzys, byliśmy niewyspani, drażliwi, ja niejednokrotnie płakałam i oboje czuliśmy się bezsilni.
Jedyne, co może was uratować, to spokój i choć może to brzmieć absurdalnie, bo jak tu być spokojnym przy dwójce malutkich bliźniaków, które, co dwie godziny chcą jeść i nie wiedzą, co to przerwa na sen dla rodziców, to jest to możliwe. Ten spokój przyjdzie, gdy przestaniecie na siebie w nerwach krzyczeć, a przytulicie się, choć na chwile i powiecie, że jak nie wy, to kto? Kiedy wpadniecie w rutynę, to wszystko nagle zaczniecie ogarniać. I będziecie się dziwić, jakim cudem matki nie dają sobie rady z jednym, jak wy radzicie sobie idealnie z dwójką. Stabilizacja u nas przyszła mniej więcej po miesiącu.

„Nauka dzieci”

Przez najbliższe tygodnie my uczymy się dzieci, a one nas. Ten świat jest zarówno nowy dla nich, jak i dla nas. Kiedy poddamy się spokojowi i cierpliwości zaczniemy rozróżniać płacz sygnalizujący mokrą pieluszkę, głód czy potrzebę bliskości. Choć wydawać by się mogło, że dwójka małych terrorystów chce nas najzwyczajniej w świecie wykończyć, to trzeba wiedzieć, że jest zupełnie odwrotnie. Rodzice, a w szczególności mama, jest jedyną stabilną rzeczą w ich świecie, od której potrzebują opieki i bliskości. Tyle i aż tyle. W czasie kryzysu powtarzałam sobie w myślach, jeżeli jakiś problem można rozwiązać mlekiem/zmianą pieluchy/przytuleniem, to nie problem. Problemy zaczną się, kiedy rodzic nie będzie pomocny. Cierpliwość, czas i dużo miłości, to jedyny przepis na sukces, jaki można dać i który w stu procentach się sprawdzi. Warto też zaufać matczynej intuicji. Nie każda rada innych się sprawdzi, a kierowanie się sercem często jest najlepszą drogą.

Siła miłości

dziecko z mama, dziecko, mama, baby blues, milosc
Warto wspomnieć w tym miejscu także o słowach polskiego psychiatry Antoniego Kępińskiego: "Dziecko wcześniej rozpoznaje stan psychiczny swojej matki niż otaczające je przedmioty". Maluch jest idealnym wykrywaczem emocji, to zdolność, która im jesteśmy starsi jest mniej wyostrzona, ale jej nie zatracamy. Dorośli też wyczuwają napięcie albo radosną atmosferę, z tym, że przed dzieckiem niczego nie zamaskujemy uśmiechem, ono i tak będzie wiedzieć, co mamie w duszy piszczy.
 
Jeżeli jesteś zdenerwowana, napięta albo chcesz szybko położyć malca, a w głowie masz zegarek, bo gdzieś się spieszysz - to tylko pogarsza sprawę. Jeżeli chcesz uspokoić dziecko, najpierw sama musisz być spokojna. Niełatwe? Nie zawsze, to trochę jak ćwiczenia mnichów, wymaga to sporo wysiłku psychicznego, biorąc pod uwagę ciągłe napięcie młodej niewyspanej mamy. Co mogę doradzić? Jedynie to, co wypróbowałam na sobie. Przytulałam dziecko i myślałam o tym, jak bardzo je kocham i jakie to szczęście je trzymać na rękach. Oczywiście nie zawsze jestem ideałem i perfekcyjną matką, ale kiedy w głowie dzwonił alarm zdenerwowana na dzieci, to włączałam w głowie tę "mantrę miłości". Pomagało, ale nie wystarczy tylko myśleć, trzeba poczuć tę miłość by nas wyciszyła. Brzmi banalnie, miłość nas uzdrowi, ale co ja poradzę, że tak jest?

Baby blues

Baby blues dopada niemal każdego. Płacz, zmiana nastrojów, drażliwość, obawy czy nadajemy się na rodziców. To wątpliwości i emocje, które dotykają niemal każdego młodego rodzica. Hormony, wiele nowych obowiązków, to wszystko może przytłoczyć. Dlatego trzeba nauczyć się także prosić o pomoc. Bliskich, rodziców, przyjaciół. Każda pomoc się przyda. Nawet gdyby koleżanka miała przyjść na pogaduchy przy kawie i wesprzeć nas słowem, to już jest dużo. A szczera rozmowa z bliskimi i powiedzenie otwarcie, co nam dolega to następna kluczowa rzecz do zażegnania trudności.
Kiedy rodzicielstwo staje się przyjemnością a nie obowiązkiem?
 
Wypiłam gorącą kawę, wzięłam odprężającą, długą kąpiel… To czynności, których nie zrobiłam przez długi czas. Jednak czy rodzicielstwo to muszą być same rzeczy, których nie miałam czasu zrobić? Takie pytanie roiło mi się w głowie, gdy dzieciaczki były malutkie i doszłam do wniosku, że rodzic musi przeorganizować sobie myślenie. Kiedy się dobrze zastanowić, to wiele rzeczy, których żałujemy, że nie możemy zrobić są nam niepotrzebne, np. przeglądanie FB czy oglądanie ulubionego serialu. To zawsze można zrobić gdzieś w międzyczasie, jak dzieci będą spać. Często telefon czy laptop zajmuje nam sporo czasu, który moglibyśmy spędzić radośnie z dziećmi. Często na portalach społecznościowych wstawiamy zdjęcia naszych pociech, sama jestem winna temu czynowi, jednak czy tylko na chwilę jesteśmy z nimi pomiędzy dodawaniem kolejnych postów czy oglądaniem programów czy jednak jesteśmy z dziećmi całymi sobą?
 
Wspólne bawienie się, spędzanie razem czasu - nie pomiędzy czymś, ale przede wszystkim -przynosi radość. Dopiero wtedy w pełni zaczynamy zauważać radość rodzicielstwa i dostrzegać nawet te małe rzeczy, które potrafią dać tak dużo szczęścia. Czasami wystarczy odciąć się od gadżetów i zobaczyć, co mamy pod nosem. To dzieciństwo tych pociech się nie powtórzy i nie będzie już nam dane przeżyć jeszcze raz tego rodzicielstwa. Dopiero, kiedy coś przestaje być obowiązkiem, a zacznie być traktowane, jako przywilej czy też przyjemność, dopiero wtedy będzie to pełne i szczęśliwe rodzicielstwo. Szczęśliwe dla rodziców i szczęśliwe dla dzieci. A o to przecież nam wszystkim chodzi.

Kiedy będzie lepiej?

Kiedyś będąc z rodzinką na spacerze, przechodziliśmy obok mężczyzny, który wyjmował z auta wózek bliźniaczy i widząc nas zapytał: „Kiedy będzie łatwiej?”. Mąż z uśmiechem odpowiedział: „Będzie tylko trudniej”. Męskie żarciki… Ja myślę, że nie ma łatwiej, ciężej, jest tylko inaczej.

 Po kolkach, ząbkowanie...

Po trzecim miesiącu, kiedy mijają kolki myślisz, że nastał ten czas, kiedy w bajce lektor mówi "I żyli długo i szczęśliwie". Żyliśmy tak przez jakiś miesiąc, dziewczyny budziły się tylko raz w nocy na karmienie i myśleliśmy, że z czasem będą przesypiać całe noce, a my w końcu będziemy w stanie powiedzieć, że się wyspaliśmy. Niestety potem doszło jeszcze jedno karmienie, a i noce podczas ząbkowania nie były spokojne, a my z pewnością nie mogliśmy powiedzieć, że jesteśmy wyspani. Jaka rada płynie z tej historii, ciesz się chwilą i nie bierz niczego z gwarancją, że to się na pewno stanie, bo z dziećmi to nigdy nic nie wiadomo.

Lęk separacyjny

Roczek to także nie jest magiczna chwila, w której dziecko przesypia całe noce. Zdarza się, że dzieci budzą się na karmienie nawet do drugiego roku życia. Nasze dziewczyny dopiero w 15 miesiącu stwierdziły, że przesypianie od 20-21 do 6-7 to nie głupi pomysł i można dać trochę pospać rodzicom. Choć to nie znaczyło, że nie zdarzały się jeszcze nocne pobudki. Lęk separacyjny pojawia się około 6 miesiąca i trwa do... mówi się, że do 9 miesiąca, ale byłabym w stanie się z tym nie zgodzić.
 
Wiele kobiet po pół roku przestaje karmić i wraca do pracy, dla bobasów, to ciężki moment, bo jeszcze nie rozumieją, że jak stracą mamę z oczu, to ona wróci. To także stres dla mamy, bo nie chce by dzieci płakały, a i czuje stres, że nic sama nie może zrobić. Kiedy zostaje się mamą zaczyna się rozumieć jak ważna jest chwila samotności w ciszy, by przywrócić sobie równowagę.

Nie wierz w bajki

Wahania nastrojów, nie radzenie sobie tak dobrze jak inni, poczucie przygniecenia, gdy wielodzietni znajomi opowiadają, jaka to u nich sielanka. To właśnie jest rodzicielstwo. Nikt z nas nie jest ideałem, nawet, jeżeli w jego historii brzmi to jak bajka. Potknięcia i chwile załamania są czymś normalnym. Ważne by znaleźć siłę, by wrócić na pozytywne tory lub by mieć odwagę poprosić o pomoc.
 
Czy Was też dopadł baby blues? A może, któraś z Was zmierzyła się z depresją poporodową?
 
 
Autor: Anna Polcyn

Komentarze

  1. Wow, jestem w szoku nie wiedziała, że to tak

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie sądziłam, że rodzicielstwo może być tak ciężkie, ale po pierwszym szoku okazało się, że to najpiękniejsza przygoda jaka mnie spotkała w życiu :)

      Usuń
  2. przeczytałam i jestem delikatnie spokojniejsza, myśląc o tym co mnie czeka za kilkanaście dni. Ja sobie od niedawna powtarzam, że mamy bliźniąt dają radę to ja też muszę! Mam nadzieję, że tak będzie i będziemy silni :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno wszystko będzie dobrze! Życzymy wszystkiego dobrego :)

      Usuń
  3. Jestem mamą prawie 11 letniego syna więc tamten cza mam dawno za sobą. Pamiętam, że byłam szczęśliwą mamą, która mogła liczyć na duże wsparcie rodziny i przyznam, że ten czas wspominam bardzo miło :)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja mamą nie jestem, ale już za kilka miesięcy w naszym domu pojawi się mój siostrzeniec, więc teraz wiem, na co mam się przygotować. 😊

    OdpowiedzUsuń
  5. Nawet najlepsze poradniki nie potrafią opisać tego, co dzieje się po pojawieniu dziecka. A może być naprawdę różnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, warto jednak poczytać jak to może być. Zupełna niewiedza, czego się spodziewać, też nie jest dobra.

      Usuń
    2. Warto też dobrze filtrować wszelkie historie innych mam. Bo u nas może być zupełnie inaczej - nie zawsze aż tak źle albo aż tak dobrze.

      Usuń
  6. Sama mamą nie jestem i współczuję takiego ogromnego zmęczenia i jak by nie było stresu. Nie mam w planach dzieci, a jak czytam takie posty, to jeszcze bardziej jestem przekonana, że to słuszny wybór. Na szczęście każde z nas jest inne i inaczej do takich rzeczy podchodzi, ale myślę, że w przyszłości będziesz szczęśliwa, że masz bliźniaki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zmęczenie nie wyklucza szczęścia. Jestem szczęśliwą i dumną mamą bliźniaczek od samego początku ;)

      Usuń
  7. Ja również przeżywałam kryzys po urodzeniu, jednak cieszę się że mój mąż był cały czas przy mnie i mocno mi pomógł przy dziecku. Mogłam odpocząć bo miał elastyczne godziny pracy i mógł prawcować w domu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kryzys ze zmęczenia przeżywa chyba każdy. Dopiero później wchodzi rutyna. Ja też całe szczęście miałam do pomocy przy córciach moją Mamę :)

      Usuń
  8. Oj to cała prawa to tylko w filmach jest tak pięknie i kolorowo. Życie jednak pisze całkiem inny scenariusz i nie raz pokazuje jak potrafi być ciężko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami ludzie myślą, że tak powinno być jak na filmach i myślą, że z nimi albo dziećmi coś jest nie tak, ale tak wygląda życie :)

      Usuń
  9. Bardzo fajnie opisałeś jak stawiać pierwsze kroki w tym dla nas nowym czasie. Jestem pewna, że wiele młodych mam powinno przeczytać ten post.

    OdpowiedzUsuń
  10. Bycie rodzicem jest ciężkie. Szczególnie gdy na świat przychodzi pierwszy dzidziuś. Ta niewiedza może być prawdziwą udręką.

    OdpowiedzUsuń
  11. Wiem jak wygląda życie z dzieckiem i bez. Mimo kryzysow to nie zamienilabym za nice tego co mam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zupełności Cię rozumiem. Też za nic w świecie nie zamieniłabym swojego podwójnego szczęścia :)

      Usuń
  12. Ja największy kryzys chyba przeżyłam, kiedy wróciłam że szpitala z drugim dzieckiem. Wszystko mnie bolało, starsza córka domagała się uwagi, a tu okazało się, że łóżeczko dla noworodka jest nieposlane i niegotowe. To był drobiazg, który doprowadził mnie do histerii.

    OdpowiedzUsuń
  13. Miłość matki jest jedyna i niepowtarzalna. Wiadomo, że bywają problemy, ale krok po kroku można dojść do wszystkiego. Jak w życiu, tak w miłości ważna jest równowaga.

    OdpowiedzUsuń
  14. U mnie tak naprawdę pierwsze dziecko było "łatwe do przejścia". Syn okazał się bezproblemowy i miałam masę czasu dla siebie. Natomiast córka urodziła się jako wcześniak i niestety wszystko było dla mnie zupełnie nowe. Miała zaledwie 42 cm kiedy zabrałam ją do domu i bałam się ją dotykać - że zrobię jej krzywdę. Pamiętam jak piła mleko i się krztusiła, bo nie miała do końca opanowanego oddychania i łykania jednocześnie - cieszę się, że to już za mną. Dziś moje dzieci mają 12 i 4 lata więc jest o wiele lżej - chociaż problemy pojawiają się co chwila.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja to miałam zaraz po powrocie ze szpitala i właściwie przez moją teściową która mnie wykańczała pytaniami dlaczego nie karmisz ... Ale że miałam prawie rozrusznik na karku w ciąży to już nikogo nie interesowało.. no ale cóż teraz jestem znowu w ciąży i też inne podejście mam :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Baby blus dopada chyba każą mamę bez wyjątków. Bo przecież macierzyństwo nie jest idealne

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Wybrane dla Ciebie

instagram

Copyright © Widzę Podwójnie