Jak oduczyć dziecko ssać smoczka?
Smoczek, smok, dyduś… jak ci powiedzieć papa? Oto kilka
metod i ich omówienie oraz skuteczność, w oparciu o reakcje moich bliźniaczek i
moje.
Zanim moje cuda przyszły na świat byłam nastawiona
antysmoczkowo. Smoczek? Jaki smoczek? Nawet nie kupiłam tego zbytku
nowoczesności. Kiedy dziewczyny były na oddziale pielęgniarka zasugerowała mi,
żeby przynieść smoczki, bo płaczą. Nie zna się, nie umieją się dziećmi
zajmować. Zaraz je wezmę do siebie i będzie inaczej. Faktycznie przez kilka
pierwszych dni bliźniaczki nie wiedziały, co to smoczek. Jednak po kilku nocach
z płaczem i problemem z zaśnięciem – ugięłam się. Może przy jednym bym sobie
poradziła, ale dwójka naraz i to niechętna do długiego ssania piersi, a jednak
potrzebująca ssania…
Pomijając czy smoczek jest dobrym czy złym rozwiązaniem… Jak
się go pozbyć, gdy już zagościł w naszym domu.
Kiedy powinniśmy to zrobić?
Jak najszybciej, to możliwe. A na pewno przed trzecim rokiem
życia, kiedy to ssanie może trwale zdeformować szczękę. Pediatrzy zalecają
nawet odstawienie smoczka między 3-6 miesiącem życia albo około roku. U mnie
udało się wyrzucenie smoczka około drugiego roku życia. Jedni powiedzą, że
późno, ja mówię - popatrzcie na swoje niezdrowe przyzwyczajenia.
Oto kilka metod, które panie „dobre rady” mi podpowiadały.
Nie mówię, że u Was się one nie sprawdzą, jedynie omawiam moje odczucia z nimi
związane i ich szanse na powodzenie J
Metoda na zgubę
„Pani uda, że zgubiła gdzieś na placu zabaw albo w wysokiej
trawie i się nie znalazł, po sprawie”. A jakbym to samo powiedziała dorosłemu
np. o paczce papierosów? Eee zgubiłem, to koniec z tym? Nie będzie chciał kupić
w sklepie nowej? Podobnie będzie z dziećmi albo nie będą chciały odejść bez
znalezienia albo będą chciały nowy. Poza tym, kto ma tylko jeden smoczek.
Dzieci nie są głupie, będą chciały zapasowy, który czeka w domu.
Metoda na „ośmieszenie”
Jestem z dziewczynami w sklepie. Mają smoczki, idzie Pani,
taka raczej po połowie życia (chociaż życzę wszystkim jak najwięcej urodzin) i
mówi: takie duże pannice i ze smoczkiem, wstyd, fuj, niech panienki wyrzucą.
Gdyby nie to, że dzieci były świadkami, to bym pojechała babę. Moje dzieci mi
będzie tak ośmieszać. Czy ja się prosiłam o pomoc? Czemu ludzie tak kochają się
wtrącać bez pytania? Taka metoda może jedynie wpędzić dzieci w kompleksy…
Metoda na przycinanie
Znacie ten moment, kiedy robi się dziura w smoczku i trzeba
go wymienić na nowy, bo się zużył? My przerabialiśmy to nie raz. Szczególnie,
gdy wychodzą zęby, smoczki lubią być wtedy gryzione, ale dziecko dziurawych
smoczków nie lubi, bo już się tak przyjemnie nie smokta. I na tym ma właśnie
polegać odejście od smoczków. Przycinanie samemu smoczka, wtedy powietrze
ucieka i dziecko nie ma ochoty na takiego smoczka-flaka. Może i faktycznie
dziecko samo zrezygnuje z dyda, ale jest ryzyko, że będzie awanturować się o
nowego, a najbardziej w tej metodzie mnie niepokoi możliwość zakrztuszenia.
Producenci nie na marnę piszą, że gdy smoczek ulegnie uszkodzeniu, trzeba go
wyrzucić, to mam go uszkadzać na własne życzenie i jeszcze dawać dziecku?
Metoda na oddanie innym maluchom
O zgrozo. „A może zabiorę ze sobą i dam małej dzidzi?”. A
może ja Pani coś zabiorę? Taka metoda mnie bardziej denerwuje niż pomaga, bo
czemu dziecko ma dawać coś swojego, z czym jest związane komuś obcemu. Czy mama
albo tata dzielą się swoimi ulubionymi rzeczami z obcymi? Może w ramach nauki
dzielenia się rzeczami, z których już nie korzystamy jest dobra - za małe
ubranka, zabawki, którymi dzieci się nie bawią. Ale czy nie lepiej wytłumaczyć
po prostu, że dziecko jest za duże na smoczek niż oszukiwać, że komuś się
przyda. Smoczki są tylko dla jednego dziecka, po co dzieciakowi wprowadzać
zamęt.
Metoda na stanowcze nie
Nie ma smoczka i koniec. W dzień dziecko zająć czymś innym,
odwrócić uwagę. W nocy, z zasypianiem będzie gorzej. Przecież smoczek zawsze z
nami był. To czas na przemianę w mnicha spokoju, trzeba usiąść i wytłumaczyć
dzieciom, że w pewnym wieku dzieci już nie używają smoczka i jest to niezdrowe,
że szybko się przyzwyczają do zasypiania bez wspomagaczy i będzie im łatwiej.
Po dwóch, trzech dniach, nie będzie już nawet pytania o smoczki. Tak było w
naszym bliźniaczym przypadku. Stanowczość, jako konsekwencja i spokój z
tłumaczeniem. Po prostu nie zakładajmy, że dzieci są głupie, one rozumieją
więcej niż może się nam wydawać. P.S. Kiedy po jakimś czasie znalazły w domu
zagubionego smoczka powiedziały: mamo, to dla dzidzi, my już jesteśmy duże.
Jakaż ja byłam z nich dumna!
Metoda jeden krok na raz
Najpierw zabieramy dziecku smoczek przy zabawach, potem do
dziennego spania, potem do nocnego… Metoda małych kroków może być dobra, choć
ja wolałam metodę raz a porządnie. Jak już dziecko może obejść się bez zasypiania
ze smoczkiem w dzień to, czemu mamy mu dawać na noc? Jaka to logika? Lepiej
oderwać plaster jednym zamachem niż rozkładać ból na dłużej.
A jak Wy radziliście sobie z walką ze smokiem?
Autor: Anna Polcyn
ja jestem wielkim wrogiem smoczków - nie ratowałam się nimi o ile pozwalały okoliczności :D
OdpowiedzUsuńJa też nie jestem ich wielką fanką, ale czasami po prostu ratują.
UsuńBardzo krótko moje dzieci miały smoczek do użytkowania, zanim skończyły pół roku już go nie było. Poszło łatwo, bo dzieci nie były przyzwyczajone do smoczka, dawaliśmy go na wyjątkowe sytuacje, kiedy nie było już wyjścia.
OdpowiedzUsuńJesteście szczęściarzami. Z tego co słyszę czy czytam, to raczej dzieci uzależniają się od smoczka, biorą go nie tylko w wyjątkowych sytuacjach. Fajnie, że Wam tak łatwo poszło :)
UsuńOd razu wiedzieliśmy, że smoczek u nas to tylko mega konieczność, pomogła nam też jedna z babć, która kibicowała mocno, zaangażowała się w bezsmoczkowość, bo wiedziała jak samej jej było trudno odstawić od smoczka dzieci. Rodzinna współpraca. :)
UsuńWpis dla mnie. Ja jestem ekspertem. Przerabiałam dosłownie wszystko. Mój dwulatek jakby się połączył w całość ze smokiem i nie dał sobie zabrać nawet na chwilę. Aż pewnego dnia tak ćlumał go na dworze, że spierzchły mu usta. I tylko tym smokiem sobie to podrażniał. Ale nie dał sobie przetłumaczyć. Siedzimy sobie na kanapie i mi powiedział, że był u nas kot teściowej i siedział na schodach. A mi się zapaliła lampka. Smoka gdzieś po chwili położył na kanapie i poszedł do dziadków. A ja smok schowałam i jak wrócił to mu powiedziałam, że znowu był kot i smoka zjadł. Potem było dochodzenie, bo kot miał duży brzuch i prosiliśmy go by oddał smoka. Nie oddał oczywiście. Mały marudził, ale mu tlumaczyliśmy, że to wina kota, a smoków zabrakło w sklepie i nie ma. Pierwszy dzień był najgorszy. Ale w nocy pił wodę z butelki ze smakiem, więc przeżyliśmy. Z każdym kolejnym dniem było łatwiej, ale cały czas mu się opowiadało o kotku. Potem to samo zrobiłam i zniknęła butelka ze smokiem. Co do innych metod, to nie skutkowały. Każdy musi znaleźć swój sposób. U mnie w domu nikt nie wierzył w to tylko ja. I wiesz co? Mi się wydaje, że to rodzić musi dorosnąć i w pewne sprawy uwierzyć. Że się uda. Wtedy dziecku jest łatwiej.
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze powiedziane. Do skończenia ze smokiem musi dojrzeć też rodzic ;)
UsuńU nas był to prosty krok w dniu pierwszych urodzin wyrzuciliśmy go do kosza . Kilka dni płaczu i poszedł w zapomnienie .
OdpowiedzUsuńJa chciałam uniknąć wielkich płaczów i dramatów. Całe szczęście się udało :),
UsuńJa osobiście miałam okazję widzieć jak dziecko samo wyrzuciło smoczek i był już koniec. Oczywiście każde dziecko,jest inne ale wydaje mi się że tutaj również chodzi o charakter rodzica i dziecka. U nas taki sam efekt był z pampersem.
OdpowiedzUsuńAle super! Mądre dziecko ;)
UsuńZ córką to był dramat. Kompletnie nie chciała się rozstać ze smoczkiem. Kiedyś pojechaliśmy na weekend i zapomniałam go wziąć, jezu, jaką mieliśmy koszmarną noc! Darła się do 4 w nocy, aż się dziwię, że nas nie wyrzucili z ośrodka :)
OdpowiedzUsuńPrzykra sprawa, ale jak rozumiem już po tej akcji pożegnaliście smoczek na zawsze?
UsuńPamiętam jaki miałam problem z synem - nawet pogryzionego chciał ssać. Któregoś dnia pocięłam go nożyczkami i powiedziałam że zjadły go robaki - mimo wszystko wkładał go do buzi, a jak mu wypadł przez sen obcięłam cały - i tak skończyła się nasza przygoda ze smokiem. Córka w wieku 2 lat wyrzuciła smoczka dla kaczek na spacerze i też już o nim nie pamiętała wieczorem.
OdpowiedzUsuńCiekawy sposób na ucięcie całego. Tego jeszcze nie słyszałam ;)
UsuńPamiętam jak moją córkę oduczałam poszło nam bardzo łatwo. Obcieliśmy smoczki córka wyrzuciła i po problemie. Z synem teraz jest znacznie trudniej, wiele metod już wyb=próbowaliśmy i jak na razie kończy się to płaczem.
OdpowiedzUsuńPrzyjdzie pora, że zostawi smoka. Oby jak najszybciej, trzymam kciuki :)
UsuńOsobiście dzieci nie mam, ale moja siostra przerabiała podobne do Twoich metod z synkiem. W końcu na świat przyszła jego młodsza siostrzyczka i czytając na dobranoc Kici Kocię i Nunusia dot. smoczka oddał twierdząc, że on jest duży a Ania mała. I od tej pory już nie chce nawet spojrzeć na smoczka :)
OdpowiedzUsuńMądry chłopiec! Pozdrawiamy :)
UsuńOj nie raz jest to duzy problem. Ja naszczescie nie mialam z tym dużego problemu moja córka poprostu odłożyła smoczek.
OdpowiedzUsuńMądra córka, niestety nie zawsze jest tak kolorowo.
UsuńJa nie walczyłam za mocno. Syn potrzebował go jako uspokajacz podczas ząbkowania i jak skończył ząbkować, to jakoś o smoczku zapomniał, choć wcześniej to wprawie wszystko robił z nim, nawet rozmawiał czy jadł! Córki bezsmoczkowe raczej.
OdpowiedzUsuńMoje też potrafiły rozmawiać ze smoczkiem i to był sygnał - za długo smoczek jest z nami!
UsuńU nas nie było takiego problemu. Nasza mała w wieku dwuch lat widziała jak dzieci chodzą do przedszkola, bo odprowadzałam w tamtym czasie starszego i zapytała się czy też może iść. Powiedziałam, że dzieci w przedszkolu nie chodzą z smokiem i pampersem. To był koniec z dnia na dzień ani nie było smoka, ani papersu. Nasz pierwszy był bez smoka chowany i to było z jednej strony piękne z drugiej okropne.
OdpowiedzUsuńCzasami się zastanawiam jakby wyglądało, gdybym się nie ugięła i w ogóle nie dała smoczka.
UsuńUczenie dziecka ssania smoczka jest często bardzo trudne. Bywa tak, że dziecko samo rezygnuje ze smoczka ,as takie które po prostu nie są w stanie się z nim rozstać. W takiej sytuacji na pewno warto dążyć do celu małymi krokami i przynajmniej na początku dawać jakiś przedmiot w zastępstwie.
OdpowiedzUsuńNie jestem za metodą dawania czegoś w zamian, aczkolwiek każdy robi tak, jak uważa, że będzie najlepiej :)
Usuń