Jak wychowywać? Krótko o nagrodach i karach
Niektórzy mają jakieś zaburzone poglądy. Kiedyś na jednej z
internetowych grup o kotach był post, o tym, że dziecko psiknęło ucho kota
perfumem i czy coś temu kotu się może stać. I w komentarzach oprócz porad znalazła
się fala krytyki dziecka. Jeden wzburzył mnie szczególnie – ukarać dziecko. Co?
Ludzie, wytłumaczyć, ale jakie karać. Dziecko czasem robi głupoty, bo nie wie,
że to głupota. Dziecko to też człowiek. Dorosłym też zdarza się robić coś, taką
niedźwiedzią przysługę, bo czegoś nie wie.
Po co krzyczeć?
Czemu często formą kary jest krzyk? Co robi dorosły jak się
na niego krzyczy? Reaguje tym samym i stawia się w pozycji obronnej, a nie
nastawionej na słuchanie i zrozumienie. Dziecko też tak robi. Potem uczy się,
że krzyk jest formą reakcji na nieposłuszeństwo i jak ktoś zrobi coś nie po
jego myśli, to od razu krzyczy. Jeżeli ktoś od razu krzyczy, wydaje się po
prostu być niezrównoważonym. Tak to wygląda w świecie dorosłych, a niektórzy
nadal myślą, że na dziecko można… Karaniem nie może być niekulturalne
zachowanie dorosłego, który ma być wzorem dziecka. Dziecko ma swoją godność i
nie można go poniżać!
Rodzice sami uczą nonsensów
Czemu niektóre dzieci jak się im czegoś nie da to od razu w
krzyk? Bo tego zostały nauczone. Jak mama/tata prosiło o coś dziecko i ono tego
nie zrobiło – zaczynali krzyczeć, więc i ono taki wzorzec kopiuje. Często
argumentem jest, bo dziecko musi się nauczyć, bo to dziecko. Jak dorosły czegoś
nie zrobi to też od razu na niego się krzyczy? Zazwyczaj najpierw staramy się
mówić, pytać, czemu coś nie zostało wykonane, a na dziecko utarło się, że się
krzyczy. Nonsens. Jak dziecko nauczymy, takie będzie w przyszłości.
Kary za nic
Często dorośli karzą dziecko za nic. Na przykład zbiło
szklankę. I nagle raban rodzica, krzyk, coś ty zrobił/a! Ale dziecko nie jest
wredne, ono nie zbija szklanki dla zabawy, najpewniej chciało sobie zanieść
szklankę samo do stolika, ale się nie udało. W konsekwencji dostało reprymendę
za próbę zdobycia nowej umiejętności. Zostało zniechęcone do nauki
samodzielności. Następnym razem, gdy będzie chciało się czegoś nauczyć, może
podejść z rezerwą, po co próbować, pewnie mi się nie uda i będzie tylko krzyk.
Pomyśli o sobie, jako o fajtłapie. Krzyk to tylko wzbudzanie agresji i wzór
niewłaściwego zachowania. Dzieci często nie pamiętają tego, za co się na nie
krzyczy, pamiętają jedynie, że mama albo tata krzyczeli. Kara, w której pamięta
się tylko środek, a nie sens kary jest po prostu głupotą wychowawczą!
Kara pogania karę
Kolejnym często popełnianym błędem jest karanie kilkukrotne.
Dziecko dostało jedynkę w szkole, przychodzi do domu i rodzice karzą je koleją
karą. Jedynka w szkole jest już karą, wymierzoną w szkole. Kara od rodziców nic
nie da. To jakaś beznadziejna łatwizna ze strony rodziców. Lepiej zapytać dziecko,
czemu dostało tą jedynkę. Może ciężko mu zrozumieć ten temat, może nauczycielka
sobie nie radzi z tłumaczeniem (sama miałam nauczycielkę, która pytała
rozumiecie? I jak ktoś mówił nie, to ona mówiła, że przechodzimy do kolejnego
tematu…). Może wystarczy usiąść z dzieckiem, wytłumaczyć, może zainwestować w
korepetycje. A może dziecko nie mogło się skupić na nauce, bo miało jakiś inny
problem, z którym nie mogło sobie poradzić i nie miało głowy do nauki? Jeżeli
nie usiądziemy z dzieckiem i nie porozmawiamy możemy nie poznać dziecka,
dręczących je problemów, a możemy jedynie pogłębić jego problemy dokładając
kary i nie dochodząc sedna problemu.
Nie uczmy dzieci materializmu, ale emocjonalności
Jeżeli mowa o karach, to często jest to szlaban na komputer,
obcięcie kieszonkowego, nie pozwolenie na jakiś wyjazd. Mało kiedy spotkałam
się z tym, że ktoś dał karę niematerialną. A może by tak nie dać buzi na
dobranoc, a może nie zjeść wspólnie obiadu, a może nie wyjść razem na
niedzielny spacer? A no tak, żeby taka kara zadziałała i dziecko poczuło, że
rodzicom jest smutno i zachowanie dziecka było złe, trzeba wytworzyć rodzinną
wieź. Wielu rodzin nie stać na to, mają za mało czasu. Oni wychodzą od święta
na spacery, jadają razem od święta, buzi na dobranoc się nie daje, bo dziecko
zasypia samo… Samo się wychowuje. Potem rodzice się dziwią, że nie wiedzieli o
jakiś problemach dziecka, że go w ogóle nie znają, że jakiś bunt młodzieńczy.
No nie wiadomo skąd, takie święte dziecko było. Ono pewnego dnia nie wstało i
się nagle nie zmieniło! To rodzice je kształtowali cały ten czas. Więc może
jednak warto zamiast kolejnego prezentu w nagrodę, pochwalić dobrym słowem i
uściskiem. Wytworzenie więzi i zaufania rodzinnego to najtrudniejsze i
najważniejsze zadanie. I nie, nie można sobie tego olać zwalając na brak czasu!
Czas na kawkę, na serialik jakoś się wciśnie, a na budowanie relacji jest go za
mało? Wymówek jest wiele, ale potem nie można się dziwić.
Nie umiemy nagradzać
Często na placach zabaw obserwuję dwie skrajne postawy
rodzicielskie:
1 – dziecko robi babkę i rodzic – o jaka wspaniała, zrobi
kolejną – jakie cudo. Co dziecko nie zrobi, to ten rodzic niemal się nie
rozpłynie.
2 – mamo/tato patrz już umiem. - Patrz. - Spójrz! I rodzic
znad telefonu, ledwie patrząc odburknie - super.
W pierwszym przypadku wtopa, bo dziecko trzeba chwalić za jego
rozwój i nowe umiejętności, ale nie możemy pozwolić, żeby dziecko się zadufało
w sobie i jak przyjdzie kiedyś w szkole konkurs, to ono nie zrozumie czemu
wygrał ktoś inny, skoro rodzice mu powtarzali na każdym kroku, że jest
chodzącym ideałem, we wszystkim najlepszy. Druga sytuacja jest tak samo zła,
dziecko czuje się niedocenione, wręcz błaga o uwagę. Gorzej, gdy przestanie, bo
pomyśli, że jest dla rodzica nieistotne i nie ma się nawet, co starać.
Nagradzajmy dzieci za nowe umiejętności, sukcesy. Mówmy mu,
że jest dobre i że je kochamy. Ale nigdy nie popadajmy w skrajności! One nigdy
nie są dobre. W ogóle musimy nagradzać dzieci za to, że robią coś dobrze, żeby
miały chęć to w sobie rozwijać. Czasami dziecko przyniesie do domu dobrą ocenę
i zostanie to zignorowane, ale za jedynki będzie kara. Jest kara i jest nagroda.
Wszystko się musi równoważyć.
To jak z dorosłymi, jeżeli szef tylko daje nagany, ciągle
się czepia, to aż się nie chce iść do pracy. Ale jak pochwali zespół,
podziękuje za dobrze zrobiony projekt, to morale skacze i aż się chce
zrealizować kolejny. Tak samo jest z dziećmi. Zanim ukarzemy dziecko albo je
nagrodzimy, zastanówmy się jakbyśmy to zrobili, gdyby było kimś dorosłym albo
byłoby nami. Czy wtedy okazalibyśmy mu więcej szacunku? Jeżeli odpowiedź brzmi
– tak, to zdecydowanie musicie nad sobą popracować! Bo powtórzę to jeszcze raz
– dziecko ma swoją godność i musimy je szanować!
Autor: Anna Polcyn
U mnie moje dziecko ma karne krzesełko, które zawsze skutkuje. Jeśli chodzi o nagrody to za kilka dobrych uczynków pozwalam wybrać sobie nową zabawkę
OdpowiedzUsuńKarne krzesło kojarzę, choć jeszcze nigdy nie stosowałam.
UsuńWychowywanie dzieci jest bardzo trudne. Przede wszystkim rodzice (oboje) muszą mieć podobne podejście do wychowania. W przeciwnym wypadku to zadanie jest jeszcze bardziej trudniejsze. Czy krzyczeć? Każdy odpowie, że nie - jednak myślę, że czasami każdy z nas pęka i z tej bezsilności krzyknie.
OdpowiedzUsuńTo prawda rodzice muszą iść ramię w ramię. Co do krzyczenia, nikt z nas nie jest święty, ale z reguły krzyk jest po prostu bezsensowny i nic nie daje.
UsuńWychowanie dzieci jest trudne, trzeba to przyznać. Przydatny artykuł, podchodzę do tematu tak jak Ty. Czasem zdarzy mi się krzyknąć, ale na szczęście rzadko.
OdpowiedzUsuńNikt z nas nie jest święty, najważniejsze, to umieć nad sobą zapanować ;) Pozdrawiamy
Usuńja niestety niektóre z tych błędów popełniam. Chociaż staram się panować nad sobą (przecież to ja jestem dorosła) czasami po prostu mnie to przerasta, ale ciągle nad tym pracuję
OdpowiedzUsuńI to jest dobra postawa. Pracujesz nad sobą, nie stwierdzasz, że tak jest ok. A z równowagi dzieci łatwo wyprowadzają, to ciężka praca ;)
UsuńWychowanie dzieci to trudna rzecz i nie każdy się do tego nadaję. Bardzo ciekawy wpis :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
UsuńWychowanie to nie prosta sprawa, warto mimo iż nie raz nie jest łatwo powstrzymać się od krzyku i kar za to warto chwalić i zapewniać jak bardzo się kocha dziecko.
OdpowiedzUsuńDokładnie, to przynosi lepsze efekty :)
UsuńWpis jak najbardziej bardzo przydatny dla rodziców :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dziękuję :) Pozdrawiam :)
UsuńJa jakos nigdy nie byłam konsekwentna w karaniu. Myślę, że nie zawsze karanie jest dobre.
OdpowiedzUsuńKarać też trzeba umieć. Ale konsekwentnym trzeba być. Nie można mówić dziecku, że tego nie wolno, a potem ulegać ;)
UsuńPrzyznam, że jak czasami widzę zachowania niektórych rodziców ( chociażby na placu zabaw ) to aż się za głowę łapię i od razu przychodzi mi do głowy taka myśl, że te ich zachowania niestety "zaprocentują" w przyszłości..
OdpowiedzUsuńNiestety masz rację, wszystkie nasze działania, także te negatywne, będą miały przełożenie na przyszłość.
UsuńNiestety jest tyle szkół, a szkoły dla rodziców, takiej dla każdego, zanim się pojawią kłopoty, nie ma. I wtedy są takie nieścisłości, potem złe wzorce i kłopot właśnie gotowy.
OdpowiedzUsuńMasz rację. Może potrzebne są szkolenia dla rodziców 🤔
UsuńCiekawy tekst i bardzo pouczający ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dziękuję i pozdrawiam :)
Usuń